Niełatwo jest wyostrzyć krytyczne spojrzenie na reportaż i podjąć próbę względnie chłodnej i obiektywnej analizy, gdy spod powiek nie znika obraz chłopięcych nóżek, które okazały się zbyt małe, by przypiąć je do krzesła elektrycznego. W historię, a właściwie historie opowiadane przez Joannę Gierak-Onoszko w „27 śmierci Toby’ego Obeda” wpada się jak w studnię głową w dół, tracąc zdolność trzeźwego myślenia wraz z kolejnymi, niekończącymi się pokładami mroku. Trudno też ochłonąć po tej lekturze, mając świadomość aktualności przedstawionych dramatów i przerażającej bliskości czystego zła, którego tym razem nie można spokojnie zamknąć w szczelnie domkniętej szufladzie z traumami wojennymi czy problemami najmniej rozwiniętych części świata.

Jeżeli reportaż ma odsłaniać przed czytelnikami jakiś fragment rzeczywistości i poszerzać perspektywę, „27 śmierci Toby’ego Obeda” już na kilku pierwszych stronach jasno i boleśnie daje do zrozumienia, że o pewnych sprawach nie wiedzieliśmy dotychczas zupełnie nic, a gdy już się dowiemy, będzie nam z tą wiedzą trudniej niż bez niej. W powszechnych wyobrażeniach na temat Kanady – enklawy spokoju w burzliwych czasach, kraju przyrodzonego prawa do dobrobytu, kosmopolitycznej arkadii, w której złotym środku tradycja spotyka się z nowoczesnością – nie mieści się perfekcyjnie zorganizowany aparat opresji żywiący się najmłodszym pokoleniem całego narodu. W obliczu uderzających prosto w serce historii kilkuletnich ofiar i ocaleńców, gwałconych, karmionych wymiocinami, upokarzanych na najwymyślniejsze sposoby, konających z głodu podczas ucieczki do domu, musimy stale przypominać sobie, że ten upiorny horror przez kilkadziesiąt lat był stałym elementem rzeczywistości nie Kambodży czy Sudanu, ale ciepłej jak wełniany sweter i słodkiej jak klonowy syrop Kanady, a działo się to nie w odległej przeszłości, ale w czasie, gdy Bryan Adams nagrywał swoje pierwsze longplaye, a Wayne Gretzky zdobywał dla Edmonton Oilers kolejne Puchary Stanleya.

Z prawdą wydartą zza tego sielskiego kanadyjskiego symulakrum trudno się oswoić, a fakt, że te potworności przez długie dekady nie zakłócały niczyjego spokoju w kraju, do którego bywamy skłonni aspirować na każdym możliwym polu, wystawia na poważną próbę złudne poczucie bezpieczeństwa i wiarę we współczesnego człowieka.

Kanada Justina Trudeau nie pacykuje jednak głębokiej rysy, jaka pojawia się na jej idyllicznym wizerunku patriotyczną szpachlą, ale niespodziewanie daje światu lekcję dojrzałości, sprawiedliwości, pokory i gotowości do pojednania. Zaangażowanie władz w działania na rzecz zadośćuczynienia krzywdom i oddania Pierwszym Narodom należnego szacunku to drugi bardzo ważny wątek reportażu Gierak-Onoszko. Czy te starania są wystarczające? Czy mają w ogóle jakiekolwiek znaczenie w obliczu warunków, w jakich często wciąż żyje się na kanadyjskiej północy – bez prądu i wody pitnej, z dala od dobrodziejstw cywilizacji, bez kontaktu z resztą świata, w skrajnym ubóstwie? Czy można było zrobić więcej? Na szczęście autorka nie sugeruje żadnej odpowiedzi, za to serwuje solidną dawkę food for thought (dla czytelnika z kraju, w którym głowa państwa otwarcie dehumanizuje mniejszości ku uciesze własnego elektoratu, a przestępcy w sutannach wciąż mogą liczyć na specjalne traktowanie przez wymiar sprawiedliwości, niektóre elementy podejścia Kanady do rozliczania własnej historii mogą wręcz wywołać pewien dysonans poznawczy).

Mam pewien problem z rwaną strukturą „27 śmierci Toby’ego Obeda” i brakiem ciągłości między kolejnymi rozdziałami, z których każdy mógłby być osobnym reportażem. W jednej chwili otrzymujemy cios w potylicę, w kolejnej zagłębiamy się w niuanse procedur rozliczania krzywd, by za moment towarzyszyć kolejnym bohaterom w żmudnej pracy u podstaw na rzecz poprawy współczesnej rzeczywistości. Taka narracja trafnie oddaje jednak złożoność tematu; choć przemoc i opresja miały charakter systemowy i zinstytucjonalizowany, ich wpływ na życie każdego z tysięcy ocaleńców był już całkowicie indywidualny i wielopoziomowy. W tej formie, reportaż nie narzuca ogólnych tez, ale kładzie przed nami szereg ludzkich dramatów, pozwalając wydobyć z nich wspólny mianownik. Obyśmy potrafili wydobyć z nich także mądrość i nadzieję. Natomiast czułość i szacunek, z jakimi autorka podchodzi do tych historii, uzupełnione rzetelną faktografią, rozbudzają nadzieję na kolejne poważne propozycje od Joanny Gierak-Onoszko – debiut postawił poprzeczkę bardzo wysoko.

„27 śmierci Toby’ego Obeda”, Joanna Gierak-Onoszko (2019 r.), Wydawnictwo Dowody na Istnienie